Mili wszyscy studenci SUTW, ale kochane studentki.
Witam Was radośnie-mimo wszystko i wszystkiego.

Dziś nie będzie przepisu, jak dołożyć sobie kalorii, tylko jak je stracić.
Możecie się potem śmiać, ale wpadłam na pomysł i podzielę się z Wami.
Myślę, że wśród nas jest kilka osób samych-tak jak ja.
Specjalnie nie użyłam słowa "samotnych"- bo takie nie jesteśmy. Prawda???
Za to jesteśmy - niezależne, dzielne, odważne, silne, sprawne, zadowolone i pewnie niejedna osoba nam trochę zazdrości.
I tak będziemy trzymać!
Jak wiecie - musimy się ruszać, bo to dobre dla zdrowia, dla podniesienia odporności i dla własnego dobrego samopoczucia.
Zaczynam!
Nastawiam dosyć głośno radio "Złote przeboje"-(żeby zagłuszyć koronawirusa)
To melodie naszej młodości, nasze różne wspomnienia, przeważnie miłe i zaczynam tańczyć.
Żeby było śmieszniej-to biorę kij od szczotki, od mopa, czy jakiś dłuższy patyk i zakładam go między łokcie z tyłu pleców.
Po pierwsze prostujemy sylwetkę - tak kiedyś kazały nam chodzić nasze mamy. Moja jeszcze dokładała książkę na głowę, ale niestety nie udało się naprawić mojej sylwetki.
Spróbujcie - zupełnie inaczej stawiamy nogi, a jeszcze jak bardziej dacie łokcie do przodu, to zamknijcie oczy i odniesiecie wrażenie, że na plecach swoje silne ramię położył jakiś pan i już jest nas dwoje.
I tańczymy!
A jeszcze jak włączycie aplikację liczenie kroków - to zobaczycie ile ich się robi po domu i ile kalorii spala.
No to ruszajmy się - właśnie śpiewa Ray Charles o tym, że nie może przestać kochać!
I w tym dobrym nastroju (mimo wszystko i wszystkiego) żegnam się (tymczasem) z Wami życząc zdrowia, zdrowia i ruchu w tańcu.
Wasza Ela Krężel

fot.pexels.com